W końcu ostatni cel trasy przewidzianej na pierwszy dzień - Nosal. Nie wiem czy to kwestia zmęczenia, oszołomienia czy może zachwytu, ale po tych ostatnich doświadczeniach mogę opisać coś, co nazwałbym 'syndromem szczytu'. Po wejściu na te góry, które mają bardziej spektakularne widoki robiłem zdjęcia jak oszalały. Ostatecznie okazało się, że niektóre kadry są bardzo podobne, inne nie pokazują zasadniczo nic ciekawego, oprócz faktu, że zostały zrobione z dużej wysokości. Zresztą, zobaczcie sami.
Nosal to moja gora
OdpowiedzUsuń