Nowy pomysł na rekreację w mieście, czyli Bacówka na Błoniach. Można przyjść i zobaczyć czym się różni krówka od konika. Baranki w cieniu schowane, ale też były.
Wracamy do cyklu: 'Wzruszyła mnie Twoja historia'. Do pracy chodzę pieszo. Żaden to wysiłek w przypadku jednej z nich, bo zajmuje mi to 7 minut. Ale do drugiej droga jest dłuższa i idę 50 minut. Ale jestem dzielny. Nawet w poniedziałki z rana. I we wtorki z rana też. Był jednak jeden wtorek, kiedy to wyjątkowo ciężko mi się wstawało. Pieszo bym nie zdążył, więc wsiadłem w autobus. Autobus natomiast jechał wyjątkowo szybko, dzięki czemu zyskałem jakieś 10 minut ekstra przed pracą. Wysiadłem zatem jeden przystanek wcześniej, udałem się nad Wisłę, akurat miałem aparat przy sobie. Udało mi się nie spóźnić do pracy, chociaż niewiele brakowało.
Zgrabnie i płynnie przeskakując z tematu na temat pójdę drogą skojarzeń religijnych i dzisiaj przedstawię krótką relację spod krzyża (tak, wiem, jak zawsze: spóźniony i zacofany).
To było tak. Wojtek zgłodniał. Poszedł po obwarzanka. Ja czekałem. I oto mamy panią zakonnicę. A Wojtek obwarzankiem się podzielił. Smaczny był. Pikantny.
Dzisiaj miało być inne zdjęcie, ale jako że odebrałem świeżutkie skany to mogę pociągnąć dalej wątek orientalny. Robiąc to zdjęcie pamiętam, że zastanawiałem się czy Japończycy zdają sobie sprawę z tego, że krążą dowcipy o tym jak oni fotografują podczas wycieczek turystycznych.
Tym razem z cyklu 'Wzruszyła mnie Twoja historia'. Widzę jak nadchodzą. Idą w moim kierunku. Tak! Tak! Nie... Idą dalej... W zupełnie nie fotogeniczne miejsce... Myślę sobie: 'ach, gdyby tak tam nie poszli, tylko przeszli przez to przejście dla pieszych... ależ by było zdjęcie...'. Ale! Jest! Stanęli! Zawracają! Idą w stronę przejścia dla pieszych! Już się ustawiam na pozycji! Już celuję! Myślę sobie: 'gdyby jeszcze tak weszli na to przejście dla pieszych szpalerem...'. Niestety nie... Rozproszyli się. Ale szybka korekta kadru... I oto jest!