wtorek, 31 stycznia 2012

sobota, 28 stycznia 2012

Byłem w Łodzi (4)

Nie byłbym sobą, gdybym nie zajrzał w parę zakamarków, bocznych uliczek. W takich miejscach można liczyć na to, że kadr sam się skomponuje. A jeśli jeszcze jakiś ciekawy napis jako smaczek się znajdzie...



piątek, 27 stycznia 2012

czwartek, 26 stycznia 2012

Byłem w Łodzi (2)

Kolory Łodzi? Dla mnie pierwsze skojarzenie to zielony (śledząc plan miasta na każdym kroku widzę parki) i czerwony (naga cegła starych zabudowań).

W tym miejscu pomijam fakt, że tak naprawdę było szaro-buro.
I zrzućmy to na pogodę.

Aha, no tak, ja tu o kolorach, a zdjęcia są czarno-białe. Był moment, że tego żałowałem. Jak będzie okazja to może spróbuję inaczej.




wtorek, 24 stycznia 2012

Byłem w Łodzi (1)

Pora na małą odmianę. Kraków zamieniamy na Łódź.

A na początek ostatnie zdjęcie tam wykonane. Manufaktura i napis znany mi z paru fotografii. Nie chciałem całego, postanowiłem sobie coś z niego wyciąć i tak to sobie naiwnie wymyśliłem. Zrobiłem tak jak zaplanowałem, nawet okoliczności pojawiły się sprzyjające.

sobota, 21 stycznia 2012

Smakowite kąski

Wreszcie znów fotograficzny spacer po Krakowie. Jakieś podwórza, rowerki i takie tam nudy. Ale cóż, zaimprowizowane scenki jak ta poniżej rzadko się zdarzają. Chociaż ostatnie dziś zrobione zdjęcie ma szansę na smakowity kąsek w tle. Zobaczymy.

piątek, 20 stycznia 2012

Z góry, znaczy się z dystansu

Były już tutaj takie szersze ujęcia z wysokości. Ten widok od razu wydał mi się potencjalnym materiałem na dobry kadr. Po pstryknięciu pomyślałem, że jednak bez sensu. Ale skan przekonał mnie, że warto było wyjąć aparat.

A wszystko to sprowadza się do tego, że w życiu czasem warto, nawet na te sprawy w które najbardziej się angażujemy, spojrzeć z dystansu. Ba, zwłaszcza na te sprawy.

wtorek, 17 stycznia 2012

Luki w pamięci

Zazwyczaj potrafię z pamięci opisać kadry z ostatniej rolki negatywu. Przerwa świąteczna i brak dogodnej do fotografowania pogody spowodowały, że ostatnia rolka trochę czekała na wywołanie, w związku z czym tylko mniej więcej kojarzyłem co na niej jest. Ogólnie bez rewelacji (w przeciwieństwie do przełomu października i listopada, grudzień z różnych względów nie sprzyjał fotografii). O dziwo brak rowerków. Za to znów zabłądziłem na jakieś krakowskie podwórze.


czwartek, 12 stycznia 2012

Auto-mobilnie

W przewrotny i dwuznaczny sposób spytam: czy auto-mobilność wyznacza naszą wartość? Pięknie to wymyśliłem, ach!

Po kontuzji ani śladu.



sobota, 7 stycznia 2012

Biuro rzeczy znalezionych

Noga zreanimowana. Zaliczyłem Turnera. Godzinna kolejka po sztukę. I tłok przed eksponatami. A mnie z tyłu głowy pobrzmiewał Gombrowicz.



piątek, 6 stycznia 2012

Kontuzja nogi

Wygląda obskurnie, ale jakąś kamerkę muszą mieć, bo jak tylko przymierzałem się do zrobienia zdjęcia (wejście otwarte, bezpośrednio z ruchliwej ulicy), to wyjrzała, zdaje się jakaś Azjatka, sprawdzić co ja wyprawiam. Na szczęście zdążyłem pstryknąć.

Jeśli o mnie chodzi, to masażu potrzebuje moja lewa stopa.