Ostatnio pisałem, że lubię spacerować. Porządek też lubię. I do tego dążę w swoich kadrach. Czasem dostrzegam coś interesującego, ale wszystko dookoła zdaje się przeszkadzać w ułożeniu dobrego kadru. Przy poniższej scence też miałem takie wrażenie. Zrobiłem jednak zdjęcie i muszę przyznać, że z czasem je polubiłem. Mimo tego chaosu. A może ten chaos jest jednak pozorny i wszystko się udało jakoś sensownie poukładać?
Lubię spacerować. Dzisiaj dwie fotografie na ten temat. Prosto, konsekwentnie, do celu. Chociaż w kółko i bez celu też potrafi być przyjemnie.
Mam album właśnie o tym tytule - "Voyeur". Mimo że przeplatają się w nim zdjęcia rewelacyjne z, moim zdaniem, dosyć słabymi, to bardzo go lubię. Wprawdzie konwencja tak daleko idącego 'podglądactwa' jest mi daleka i nawet w sytuacjach mniej intymnych staram się utrzymywać większy dystans do osób fotografowanych, ale przy tej okazji nie mogłem się powstrzymać.
Wiosna, ot i co!
Powrót do Krakowa, a tu wiosna się zaczęła, więc wychodzą ludzie na świeże powietrze, by robić na zewnątrz to, co zazwyczaj robi się w domu. Zagmatwany wstęp do prostych zdjęć.
Ta część Łodzi zafascynowała mnie za pierwszym razem na tyle, że jak mi Przemek powiedział o możliwości obejrzenia jej z góry, to nie miałem wątpliwości, że musimy tam pójść.
To był ostatni punkt programu, ale będzie jeszcze jeden post opowiadający o miejscu odwiedzonym nieco wcześniej. Miejsce to już zawsze będzie kojarzyło mi się z tym miastem.
Nie wiem czy to jest kot typowo łódzki, ale wiem, że właśnie w Łodzi go spotkałem. I wprawdzie nie jestem wielbicielem kotów, ale przypuszczalnie odczuwam mniej więcej to co on, a przynajmniej na to mi wygląda, więc tym sposobem stał się on samotnym bohaterem tego wpisu w jakże piękne sobotnie popołudnie.
Po paru 'bezludnych' postach pora na odmianę. Bardzo lubię poniższy kadr. Tak naprawdę początkowo zainteresowała mnie kobieta wiążąca buta, a dopiero przy kadrowaniu starsza pani postanowiła spojrzeć przez ramię panu i uczynić mnie w ten osobliwy sposób szczęśliwym!
Pewnie wiele osób pokusiło się o ten kadr. Kładka aż prosi się o to ujęcie, nic w nim odkrywczego. Powstrzymywałem się więc od poczynienia go, ale w momencie gdy pojawił się śnieg i 'wyczyścił' okolicę od wszystkiego, co mogłoby rozpraszać to uległem pokusie.
Manggha i skuta lodem Wisła.